Co jest najlepsze w pracy stewardesy Emirates? Co najbardziej cię w niej cieszyło?
Odpowiedź „stewardesa Emirates podróżuje po całym świecie i dobrze zarabia” pewnie już znacie. Ale co mnie w tej pracy cieszyło najbardziej? To, że mogłam sprawić, by pasażerowie lepiej znieśli podróż – i czasem wręcz ją zapamiętali jako coś wyjątkowego.
Starałam się, żeby sam lot był niezapomnianą częścią ich wakacji. Żeby wysiadali z uśmiechem i uczuciem, że ktoś się o nich naprawdę zatroszczył. I nie chodzi tylko o to, że dostali jedzenie i napoje, które sobie wybrali.
To „coś więcej”, co mogłam im dać, to moje empatyczne podejście i chęć (a czasem wręcz moralny obowiązek) wysłuchania ich, zrozumienia i pomocy. Może nie zapamiętają, czy zjedli na pokładzie kurczaka czy wołowinę – ale na pewno nie zapomną tej stewardesy, która przyniosła dziecku dodatkowy koc i zabawki. Nie bez powodu mówi się, że człowiek czuje się najlepiej, gdy może pomóc innym. Ja tak miałam od zawsze.
A co jeszcze lubiłam w byciu stewardesą – oprócz sprzątania toalet w czasie lotu? (Serio – ja naprawdę lubiłam sprzątać toalety. 😁) Lubię mieć czysto, a w samolocie czystość toalet wpływała na to, jak postrzegali nas pasażerowie. Dlatego zbierałam chusteczki z podłogi, uzupełniałam papier toaletowy i… no cóż – próbowałam odetkać odpływ w umywalce.
Ehm, odpływ to był już wyższy poziom – zazwyczaj zostawialiśmy to ekipie sprzątającej po locie. Oni mieli specjalne „przepychaczki”. My – nie. I zazwyczaj odpływ był zatkany wymiocinami. Dlaczego niektórzy pasażerowie wymiotują do umywalki, a nie do toalety? Tego nie dowiedzieliśmy się nigdy… 😄
Ale teraz już na serio – co jeszcze uwielbiałam w życiu stewardesy Emirates? Styl życia! Po locie czekały mnie dni wolne. Spałam do oporu (o ile stewardesa w ogóle może się wyspać 😅), szłam na siłownię (mieliśmy swoją w budynku dla załogi w Silicon Oasis, gdzie mieszkałam), a potem relaksowałam się w basenie na dachu.
Słońce, książka, leżak, zimna woda – dla kogoś może nuda, ale dla mnie to był reset. Taka cisza była wręcz konieczna. Po codziennym lataniu, kiedy spotykałam setki ludzi i ich potrzeby, musiałam się czasem zatrzymać i naładować baterie.
Bo jak nie – to głowa by nam pękła! Zwłaszcza po lotach do Chin! Te były tylko dla ludzi o mocnych nerwach i żołądkach. Ale skoro przetrwałam wymiociny i toalety, to i Chiny nie były straszne! 😂
Co jest najtrudniejsze w pracy stewardesy Emirates?
Praca stewardesy mocno odbija się na zdrowiu. Śniadanie o dziewiątej wieczorem? Dla nas to przecież dopiero poranek! A może już…? Sama nie wiem. 😄 I lepiej nie pytaj stewardesy, który jest dzień miesiąca – my nie żyjemy od poniedziałku do piątku. My żyjemy od lotu do lotu.
Kiedy wracamy rano do domu po piętnastogodzinnym locie z San Francisco, mamy problem rozpoznać faceta w kuchni, który właśnie miesza jajka na patelni. „Aha, to mój chłopak. W porządku.” 😂 Po czym idziemy spać (czy na zewnątrz jest już ciemno czy dopiero świta?), a potem… czas prasować mundur i szykować się na kolejny lot międzykontynentalny.
Związki? No cóż… o tym pisałam szczerze dopiero w drugiej i trzeciej części Dziennika Stewardesy. W pierwszej nie miałam jeszcze odwagi. Wtedy byłam z chłopakiem, który też latał dla Emirates. Jak się potem okazało – nie byłam jedyną dziewczyną w jego życiu. Utrzymać związek przy pracy stewardesy, i to taki prawdziwy i wartościowy? Hmm… szanse są mniej więcej takie, jak spotkanie jednorożca. 😅
Co jeszcze było dla mnie trudne? Miałam silne poczucie, że muszę wszystko ogarnąć sama. Bo inni nie byli tak zaangażowani. To mnie wykańczało! Sama ledwo wyrabiałam swoje obowiązki, a jeszcze robiłam rzeczy za innych. A potem byłam ta zła, że nie zdążyłam podać kurczaka do rzędu 35A…
I wiecie co? Ja nie jestem zbyt asertywna. Ci, którzy czytali moje książki, już to wiedzą. 😅 Praca stewardesy Emirates zmusiła mnie do tego, by przestać być tą „grzeczną dziewczynką”, która wszystko znosi. Musiałam nauczyć się stawiać granice. Czy mi się udało? Cóż… nadal się uczę.
Bo w tej pracy trzeba mieć twardy tyłek i ostre łokcie. Zwłaszcza na lotach do Arabii Saudyjskiej, gdzie pasażerowie zachowują się jak stado rozbieganych kóz. No… i czasem załatwiają się na podłogę. Albo do fotela. Serio. 🤷🏻♀️
Paradoksalnie jednak – najtrudniejsze w pracy stewardesy Emirates nie były zmiany czasu. Najgorsze było… całowanie tyłków przełożonym i szefowej. 😬 Po roku latania (kiedy nagle wzrosła nam liczba godzin w powietrzu o 30%!) zaczęłam chodzić do pracy ze strachem. Strachem, że ktoś mnie za coś podkabluje.
Bo to nie tylko pasażerowie robili problemy – ekipa na pokładzie potrafiła wbić nóż w plecy z uśmiechem na twarzy. Atmosfera bywała toksyczna. Ból gardła kilka razy w miesiącu? Da się przeżyć. Ale kiedy do tego dochodzą ataki paniki… to już za dużo.
Jak wygląda praca stewardesy Emirates?
Praca stewardesy Emirates to totalne szaleństwo w najlepszym (i czasem i tym gorszym) znaczeniu! 🌍✈️ Objechałam prawie cały świat i udało mi się sporo zaoszczędzić. Ale nie było to za darmo – zapłaciłam za to zdrowiem i życiem osobistym.
Mimo wszystko uważam, że praca stewardesy w Emirates to najcenniejsze doświadczenie w moim życiu, którego za nic bym nie oddała! I mówię to nie tylko dlatego, że bez tej przygody nigdy nie powstałyby moje trzy dzienniki ✍️


















